6 naukowych odpowiedzi na klimatyczne mity - Edu Arctic

W ramach naszej witryny stosujemy pliki cookies w celu świadczenia Państwu usług na najwyższym poziomie, w tym w sposób dostosowany do indywidualnych potrzeb. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies. Więcej  szczegółów w naszej Polityce cookies.

Kiedy właściwie zaczął się odwrót od nauki, powszechny sceptycyzm, podważanie metod naukowych? Czy to oznaka słabnącego zaufania społeczeństwa, zastąpionego bardziej ekscytującą teorią spisku, czy porażka naukowców, którzy zza danych, modeli, wykresów, zamknięci w laboratoriach, nie potrafili jasno przełożyć postępu w nauce na poczucie, że wszyscy jesteśmy częścią cywilizacji wiedzy? A może to ci wątpiący są właśnie nośnikami postępu – w końcu greckie słowo „skeptikos” oznaczało „dociekającego”, kogoś, kto wprawdzie był niezadowolony, ale wciąż szukał prawdy.

Jedno jest pewne: choć powątpiewano już w „herezje” Kopernika, Kartezjusza, Keplera, XXI wiek, pomimo coraz dokładniejszych danych, konsensusu naukowców i niepodważalnych, obiektywnych dowodów, paradoksalnie naznaczony jest przebranym w pseudonaukowe szaty sceptycyzmem wobec nauki i jej osiągnięć. Wszystko uważa się za wątpliwe, a zmiany klimatu są tego najjaskrawszym przykładem, budzącym też najgorętsze emocje.

Możecie zapytać – czy kontestowanie utartych przekonań, nieszablonowe myślenie, zadawanie pytań nie jest właśnie ścieżką postępu, którą podążał Kopernik czy Darwin i która prowadzi do nowych odkryć? Oczywiście. Jednak większość „klimatosceptyków” prezentuje zupełnie inne podejście, które podważa podstawy nauki, prawa natury, nie bierze pod uwagę wszystkich faktów i naukowych argumentów. Tak, to prawda: bez szczegółowej analizy niektóre argumenty „klimatosceptyków” brzmią na pierwszy rzut oka wiarygodnie, niemal przekonująco, pozornie „naukowo”. Bazują bowiem nie na kłamstwach, lecz niekompletnych informacjach. Wybraliśmy 6 najczęściej powtarzanych mitów i przygotowaliśmy dla was niezawodne – bo oparte na dowodach naukowych – riposty.

MIT 1. „Ocieplenie klimatu? Akurat, wczoraj było strasznie zimno!”

Najczęstszy i najłatwiejszy do zrozumienia błąd: łatwo jest pomylić bieżące wydarzenia pogodowe z długoterminowymi trendami klimatycznymi i zatrzeć różnicę między pogodą a klimatem. Tymczasem  nieprzyjemnie zimny dzień w lipcu w Toruniu nie ma nic wspólnego z długoterminowym trendem wzrostu globalnych temperatur. Aby znaleźć trendy klimatyczne, należy przyjrzeć się zmianom pogody w dłuższym okresie. Do wyobraźni bardziej przemawiają jednak rekordy – ale nawet obserwując ekstrema, powinniśmy być przekonani o ociepleniu klimatu: rekordy ciepła występują prawie dwukrotnie częściej niż rekordy zimna. Wracając jednak do „zimnego dnia” - ten mit jest szczególnie przewrotny: w rzeczywistości ekstremalne zjawiska mroźnej zimy na półkuli północnej są związane z zanikaniem lodu arktycznego, a zatem … globalnym ociepleniem. W skrócie, zanikanie lodu morskiego w Arktyce wpływa na temperaturę wody oraz na jej zasolenie, te z kolei modyfikują funkcjonowanie globalnego systemu prądów oceanicznych, które dotychczas kształtowały łagodny klimat wybrzeży. Kolejnym czynnikiem w tym arktyczno-klimatycznym tyglu jest : w efekcie słyszymy o zasypanym śniegiem Nowym Jorku, ogarniętym mroźnym Armageddonem, z pustymi półkami w supermarketach i zamarzającą wodą w hydrantach.

MIT 2. „Przecież klimat zmieniał się już wcześniej, nie ma się czym przejmować”

Tak, to prawda, klimat się zmieniał. Zdarzały się okresy cieplejsze i zimniejsze. Ale nagłe globalne ocieplenie prawie zawsze było bardzo destrukcyjne dla życia, powodując masowe wyginięcia, na przykład pod koniec permu czy triasu. Rozpoznajemy dziś te same zjawiska: duży, gwałtowny skok globalnych temperatur, wzrost poziomu mórz i zakwaszenie oceanów. Co więcej, okresy ocieplenia w przeszłości były zawsze związane ze stosunkowo wysoką zawartością dwutlenku węglai metanu w atmosferze. Owszem, życie rozkwitało w eocenie, kredzie i innych czasach wysokiego CO2  w atmosferze, ale było to możliwe, gdyż gazy cieplarniane były w równowadze z węglem w oceanach i wietrzeniem skał. Życie, chemia oceanów i gazy atmosferyczne miały miliony lat na „dostosowanie się” do tych poziomów. Gwałtowne zmiany były dla życia destrukcyjne.

MIT 3. „No dobrze, może się zmienia, ale to wszystko wina Słońca. O naszym klimacie decyduje to potężne źródło energii”

Tu krótka riposta: zgoda, Słońce to nasze źródło energii i jego aktywność waha się cyklicznie (w cyklu trwającym ok. 11 lat). Tylko, że … w ciągu ostatnich 40 lat Słońce było zdecydowanie mniej aktywne. Jednak globalne temperatury nadal rosną. Jeśli energia Słońca spada, gdy Ziemia się ociepla, Słońce nie może być głównym kontrolerem temperatury. Po prostu.

MIT 4. „Dwutlenek węgla? Absolutnie to nie problem, przyjrzyjmy się parze wodnej”

Zaskoczymy Was: to jak najbardziej prawda, że para wodna jest gazem cieplarnianym w największym stopniu odpowiedzialnym za efekt cieplarniany. Jednak kiedy sceptycy używają tego argumentu, próbują sugerować, że wzrost koncentracji dwutlenku węgla w atmosferze nie jest poważnym problemem. Jak zwykle, błąd leży w ignorowaniu faktu, że klimat jest systemem. Ilość pary wodnej w atmosferze zależy od temperatury: w wyższej temperaturze więcej wody odparuje i zamieni się w parę. Kiedy więc jakiś gaz powoduje wzrost temperatury (np. dodatkowy CO2 ze spalania paliw kopalnych), więcej wody odparowuje. Dodatkowa para wodna powoduje dalszy wzrost temperatury – pojawia się „błędne koło”, czyli tzw. dodatnie sprzężenie zwrotne. Sceptycy mają więc rację mówiąc, że para wodna jest fizycznie dominującym gazem cieplarnianym. Nie wspominają jednak o tym, że pętla sprzężenia zwrotnego pary wodnej powoduje, że zmiany temperatury spowodowane przez CO2 są jeszcze większe – szacuje się, że nawet dwukrotnie większe niż bez efektu sprzężenia zwrotnego spowodowanego parą wodną.

MIT 5. „Emisje spowodowane przez człowieka są przecież bardzo małe w porównaniu z naturalnymi”

To prawda, wręcz absurdalnie małe. Podobnie jak śmiertelna dawka cyjanku potasu – mniej niż pół grama zabija dorosłego człowieka. Naturalny CO2 nie jest jednak statyczny, lecz nieustannie krąży w systemie: jest wytwarzany przez naturalne procesy i wchłaniany przez ekosystem. W cyklu węglowym krąży „naturalnie” około 750 gigaton. „Nasza” produkcja to rocznie „tylko” 29 gigaton. Jednak przyroda może wchłonąć tylko ok. 40% tego dodatkowego dwutlenku węgla. Reszta pozostaje i kumuluje się w atmosferze.

Często słyszy się również, że wulkany emitują więcej dwutlenku węgla niż ludzie, co po prostu nie jest prawdą. Emisje antropogeniczne tego gazu są 100 razy większe niż wulkaniczne.

MIT 6. „Te zmiany klimatu wcale nie są takie złe…”

Kusząca wizja: sady pomarańczowe pod Warszawą, słoneczny, ciepły raj, „Malediwy” w Kołobrzegu? Rzeczywiście, można wymienić potencjalne korzyści z podwyższenia globalnej temperatury: intensywna wegetacja, również na dalekiej północy; ekspansja rolnictwa; nowe szanse rozwoju, eksploatacji złóż, transportu w świecie wolnym od lodu morskiego… Niestety, zagrożenia zdecydowanie przeważają: katastrofalne zjawiska pogodowe – w konsekwencji migracje, zniszczenia miast, problem z dostępem do wody pitnej, powodzie i susze, rozprzestrzeniające się choroby. Wydaje się to odległe, jak tonące wyspy na Pacyfiku? Niestety, Europa nie będzie beneficjentem zmian klimatu, a Polska nie zamieni się w pomarańczowy raj. Od gospodarki, wstrząsanej problemami światowego handlu, przez związane z nią niestabilne dostawy energii czy nawet niebezpieczne odcięcia dostaw prądu (tzw. blackout); katastrofalne susze pustoszące uprawy, brak pasz dla bydła, pożary lasów, niebezpieczne dla zdrowia fale upałów. To nie tylko blednące koralowce, to ogromne koszty adaptacji do zmian klimatu i likwidacji ich skutków. To zagrożenie dla infrastruktury i bezcennych zabytków; to dramat Wenecjan patrzących bezradnie na niszczycielski żywioł i tragedie ofiar trąb powietrznych w naszych lasach. Tak, Ziemia przetrwa – ale nie przetrwa w kształcie, który dał warunki do rozwoju cywilizacji, jaką znamy.

A teraz – przez chwilę – załóżmy, że klimatosceptycy mają rację: zmiany klimatu nie są pewne, być może nie powoduje ich człowiek, być może ich skutki nie będą groźne. Zignorujmy pomiary, modele, zignorujmy zdanie 99% naukowców, którzy są zgodni, że jest inaczej. Klimat jest niezwykle złożonym systemem. Nasze obserwacje nie są kompletne, prognozy modeli nie zawsze są w 100% dokładne. Nie rozumiemy wszystkich mechanizmów zmiany klimatu. Ale czy możemy pozwolić sobie na bezczynność i ignorowanie tego, co już wiemy?

 

Autor: Anna Wielgopolan

 

Udostępnij